Siły izraelskie uderzyły w egipskie graniczne miasto Rafah, ostatnie schronienie dla około 1,5 miliona Palestyńczyków. Siły okupacyjne kontynuowały ataki artylerii naziemnej na izraelskie samoloty bojowe.
Helikoptery przeleciały nad Rafah, gdzie od kilku dni oczekiwano na możliwą izraelską inwazję lądową, a w ataku wzięły także okręty wojenne ze Strefy Gazy.
Co najmniej 100 osób zginęło w izraelskiej masakrze, która zniszczyła 11 budynków, w tym dwa meczety.
Jak podaje Al Jazeera, obszary bardzo blisko granicy z Egiptem zostały zbombardowane przez Izrael.
Izraelskie wojsko stwierdziło, że ataki w Rafah są powiązane z akcją ratowania zakładników i że uratowano dwóch zakładników w Strefie Gazy.
Rzecznik wojskowy powiedział, że podczas akcji ratunkowej doszło do strzelaniny i zidentyfikował dwóch zakładników przywiezionych do Izraela to 61-letni Fernando Marman i 70-letni Luis Haar.
Przed wojną w mieście Rafah w południowej części Strefy Gazy mieszkało zaledwie około 270 000 ludzi. Obecnie miasto jest otoczone namiotami i uciekający przed izraelskimi masakrami nie mają dokąd pójść.
Wiadomo, że izraelskie siły okupacyjne, które obróciły w gruz połowę budynków w Gazie, wkrótce zajmą Rafah drogą lądową.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że zaatakują Rafah do końca tygodnia i nie zawaha się zbudować bezpiecznego korytarza dla cywilów.
Świat ostrzega, że atak naziemny na Rafah, miejsce zamieszkania około dwóch trzecich populacji Gazy, może doprowadzić do katastrofy. W weekend ponownie pojawiły się ostrzeżenia od Stanów Zjednoczonych po Holandię, od Omanu po Arabię Saudyjską.
Prezydent USA Joe Biden w rozmowie telefonicznej z Benjaminem Netanjahu powiedział, że nie należy rozpoczynać operacji wojskowej bez zapewnienia bezpieczeństwa ponad milionowi osób, które schroniły się w Rafah.
„Całkowity specjalista od muzyki. Komunikator. Ewangelista kulinarny. Typowy analityk. Praktyk kawy. Gracz”.